Zanim zaczniesz czytać ten artykuł – na ile to możliwe – zrelaksuj się, odpręż, rozluźnij – i pozwól sobie – aż po ostatnią linijkę tekstu – na radykalną wewnętrzną szczerość. Oczywiście to tylko propozycja 🙂
Zadaj sobie kilka pytań i z odwagą przyjmij swoją pierwsza odpowiedź. Możesz też ją zapisać.
Czy ufam ludziom?
Na pewno na myślowej tablicy wyświetliła się już odpowiedź, a może teraz jeszcze chwilę umysł ”zastanawia się”
Czy ludzie mnie ufają?
I zaraz… jest już pierwsza myśl w odpowiedzi.
Skąd wiesz? Zapytałaś/eś wszystkich? Jeśli tak, to skąd wiesz, że powiedzieli Ci prawdę?
Czy jestem osobą godną zaufania?
Hmm…wiesz czy zastanawiasz się jeszcze? Podobnie jak wcześniejsze pytanie… skąd możesz to wiedzieć? Pytałaś, pytałeś?
Wszystkie powyższe pytania nie prowadzą Cię do prawdy. Odpowiadają na nie tylko Twoje własne myśli, wyobrażenia o odpowiedzi.
Myślisz, że ufasz ludziom. Myślisz, że oni Ci ufają lub nie ufają. Myślisz, że jesteś osobą godną zaufania lub nią nie jesteś.
A zatem.
Czy ufam sobie? Czy mam do siebie zaufanie?
Tutaj też może pojawić się: ”myślę, że tak” lub ”myślę, że nie” (pośrednie odpowiedzi-wykręty ”to zależy”, ”czasami”, ”zdarza się” oznaczają po prostu: nie)
Sprawdź:
Jeśli coś obiecam, zawsze dotrzymuję słowa. Można na mnie polegać, kiedy złożę obietnicę.
Tak czy nie?
Nigdy siebie nie okłamuję. Zawsze mówię sobie całą prawdę.
Tak lub nie.
I jeszcze raz.
Czy akceptuję innych ludzi?
Czy ludzie mnie akceptują?
Czy akceptuję siebie?
Czy toleruję innych ludzi?
Czy ludzie mnie tolerują?
Czy zawsze znoszę każde swoje zachowanie?
Czy mam awersję do innych ludzi? Nie lubię innych ludzi bo…
Czy ludzie mają do mnie awersję? Nie lubią mnie bo…
Czy zawsze kocham/lubię/szanuję Siebie?
Jak więc chcesz, żeby inni Ci ufali, skoro Ty nie ufasz innym i sobie?
Jak chcesz, żeby inni Cię akceptowali, skoro Ty nie akceptujesz świata jaki jest czy siebie jaką/ jaki jesteś?
Jak chcesz przynależeć, być częścią rodziny, społeczności, projektu, jeśli nie należysz do siebie samej/samego, wciąż reagując emocjonalnie na świat.
Świat jest Twoim lustrem. To, co czujesz, myślisz, intencja z jaką działasz, to dostrzegasz i doświadczasz w otaczającym Cię świecie. ”Gwiezdne wojny”, które toczą się w Tobie, przez projektor własnego umysłu, wyświetlasz na ekranie Twojej codzienności.
Słowa te mogą wydać Ci się niedorzeczne, bajkowe, fantastyczne (chociaż mam nadzieję, że to dla Ciebie naturalne 🙂
Im bardziej jednak wydają się niedorzeczne, tym trudniej brać odpowiedzialność za to, jak wygląda nasze życie. Stawiamy opór, wypieramy, odwracamy głowę, obwiniamy wszystkich i wszystko wokół, nie przyjmując do wiadomości, że to, co nas spotyka, to tylko suma naszych przekonań na temat siebie, innych ludzi i świata. Mało kto bierze na siebie odpowiedzialność za skutki własnych projekcji.
Społeczność chętnie Cię zaakceptuje, kiedy będziesz w pełni tolerować odmienności jej członków. Kiedy będziesz akceptować w pełni siebie, wszystkie swoje słabe strony – brak kompetencji, stan posiadania czy postrzegane niedoskonałości fizyczne.
Nigdy nie poczujesz się odrzucona/ny jeśli nie będziesz odrzucać innych – ich opinii, poglądów, sposobu bycia, fizyczności. To tylko odmienne opinie, style, poziomy postrzegania, jakość życia. Nie musisz na nie reagować. Nie musisz przebywać w towarzystwie ludzi, których ”być, robić i mieć” jest inne niż Twoje. Rozumiesz to doskonale, kiedy niczego nie odrzucasz w sobie – jesteś zgodna/y ze sobą.
Wiesz dobrze, że każdy ma mocne i słabe strony. Nie patrzysz na słabe strony, nie koncentrujesz się na nich, po prostu wspierasz mocne.
Jeśli tak nie jest u Ciebie, jeśli masz sporo niepewności, lęku, żalu czy innych negatywnych emocji pozwól sobie na ich odczuwanie – nie tłum ich, nie wypieraj, niech sobie są – zaakceptuj, że masz w sobie negatywność. Mija stopniowo przez jej akceptację – chociaż brzmi to paradoksalnie. Tłumiąc negatywne emocje, walcząc z nimi tylko je zasilamy. Skupiając się na walce i zmaganiu ze swoimi niedoskonałościami, tyko je umacniamy. Koncentrując uwagę na negatywności w tym świecie, widzimy jej w swojej rzeczywistości jeszcze więcej. Lepiej zatem, jak u japońskich samurajów: ”ustąp by zwyciężyć”. Odpuść sobie, wybacz.
Droga do poczucia przynależności, do własnej tożsamości wiedzie przez akceptację. Tą z kolei osiągamy przez przebaczenie, odpuszczenie sobie, ludziom, światu.
Proste? Kto jednak chce wykonywać taką pracę?!
Społeczne odrzucenie? Widzimy to tak odrzucając siebie. Odrzucamy innych, nie tolerujemy, bo nie akceptujemy czegoś w sobie.
Jeszcze raz.
Najpierw zaakceptuj, że to normalne, że czegoś nie tolerujesz. Zaakceptuj opór.
Potem zaakceptuj to, czego nie tolerujesz.
Zacznij pracę od siebie i obserwuj jak będzie zmieniał się wokół Ciebie świat.
Mahatma Gandhi powiedział: ”Bądź zmianą, którą chcesz zobaczyć w otaczającym Cię świecie”.
Akceptuj więc świat, jaki jest, ludzi, jacy są i siebie, jaka jesteś/jaki jesteś. Wówczas nigdy nie będzie Ci potrzebna akceptacja z zewnątrz. Nigdy nie będziesz potrzebował/a ”narkotyku”, o którym mówił Anthony de Mello: ”Tobie i mnie, kiedy byliśmy dziećmi, dano narkotyk. Nazywał się aprobatą, uznaniem, pochwałą, sukcesem, akceptacją, popularnością. Z chwilą gdy wziąłeś narkotyk, społeczeństwo mogło cię kontrolować…”
Nie potrzebujesz akceptacji z zewnątrz, bo tam jej nie ma – to iluzja. Akceptacja jest Twoją decyzją na swój temat. Jeśli ją przyjmiesz, zmieni się Twój świat.
Nie wierz mi w ani jedno słowo, które tutaj przeczytałaś/eś. Po prostu sprawdź.